|
Dołącz teraz!
|
Dołącz już teraz do największej społeczności miłośników Forda w Polsce. Zarejestruj się i uzyskaj pełen dostęp do wszystkich działów, tematów i opcji jakie oferuje forum! |
|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten temat |
17-10-2004, 22:11 | #11 |
ford::average
Zarejestrowany: 29-08-2004
Skąd: NJ Keansburg
Model: Fusion usa
Silnik: 2,3l
Rocznik: 2008
Postów: 98
|
FRAGMENTY Z RAPORTÓW POLICYJNYCH
1. Zwłoki wisiały dobrze wyeksponowane, wkomponowane we framugę 2. Dochodzenie było utrudnione, bo świnia została zjedzona. 3. Podejrzany zrobił dużą i małą potrzebę wewnątrz spodni celem uniknięcia odpowiedzialności 4. Odstąpiłem od czynności, ponieważ para wymagała pomocy medyczno-seksualnej. 5. Pokropek nie odniósł skutku, denat był nadal martwy 6. Na drodze leżał pies, obok niego prawdopodobnie właściciel też denat 7. W trakcie interwencji zostałem uderzony miękkim ****em. 8, Przy nietrzeźwej znaleziono trzeźwe niemowlę. 9. Po oględzinach stwierdzono, ze worek był pusty ponieważ był dziurawy. 10. Poszkodowana została kopnięta w siedzącą część ciała. 11. Podejrzany nie przyznaje się do winy z powodów osobistych i światopoglądowych. 12. Poszkodowany został odwieziony do szpitala celem umieszczenia w tamtejszym zakładzie pogrzebowym. 13. W gwałcie brały udział gromnica wraz z butelką, 14. Podkreślam ponownie. że patrol pieszy nie jest w stanie w żaden sposób skutecznie ująć i zatrzymać uciekającego samochodu 15. Ukrywał się w śmietniku, przez co cuchnął tak intensywnie, że nawet pies służbowy się skrzywił. 16 Patrolując ulice zauważyłem spokój. 17. Właściciel bił konia aż do zdechnięcia. 18. W miejscu zdarzenia spotkałem trzech denatów, z których dwoje dawało oznaki życia w postaci przekleństw, a trzeci był całkiem nieżywy. 19. W lesie zastaliśmy drzewa, krzaki oraz towary niewiadomego pochodzenia. 20. Była gwałcona doustnie i doodbytniczo, prawdopodobnie pedał był gej. 21. Był to pies marki wilczur 22, Rozpytywany nie widział poszukiwanej, ani niczego, bo był niewidomy. 23. Pies powąchał ślad i rzygał jak kot. 24. Decyzją prokuratora zwłoki konia wydano rodzinie 25. Według widocznych śladów na śniegu przestępca był w butach bez skarpetek 26. Sklepowa znajomym dawała od tyłu 27. Patrolując ulicę zauważyliśmy dwóch podejrzanych osobników. Zapytaliśmy się grzecznie: "a wy tu co", a oni odpowiedzieli nam wulgarnie "a my tu nic". 28. Denat wziął stołek, wyszedł, na niego i powiesił się 29. Do pomieszczenia, w którym znajdowały się zwłoki prowadziły drzwi nad którymi zawieszony był krzyż z figurką mężczyzny w wieku około 30-tu lat.
__________________
Fusion 2,3 l VW Passat 1,8t VW Jetta 2,5 |
21-10-2004, 15:52 | #12 |
ford::specialist
Zarejestrowany: 27-05-2004
Skąd: Wawa
Model: CCS
Silnik: 1.2 - 90KM
Rocznik: 1996
Postów: 564
|
TIR-owiec wraca do domu po długiej trasie i mówi do żony:
- No, Wieśka przywitaj starego ładnie w domu, na kolanka i laseczkę proszę... Ona na kolanka cyk i jedzie laseczkę.... Koleś dochodzi i mówi: - Uffff, no wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!
__________________
proste są dla szybkich samochodów, zakręty dla szybkich kierowców |
22-10-2004, 13:09 | #13 |
ford::professional
Zarejestrowany: 25-06-2004
Skąd: Kraków
Model: fazer 1000, mondeo mk3 ghia
Silnik: 1.0, 2.0 TDCi
Rocznik: 2004, 2005
Postów: 1,976
|
"Jednym z moich problemów życiowych są skarpety.
Problem dziur w skarpetach, singli walających sie po szufladzie, multikolorowości itd. Dość, powiedziałem. Komunizm jest rozwiązaniem. Wyrzuciłem stare zróżnicowane społeczeństwo skarpeciane i wprowadziłem nowe na jego miejsce. Kupiłem 10 par identycznych czarnych skarpet. Dziura, ok, jedna leci do kosza zastępuje ją druga. Brak pary, no problem, wszystkie są biseksualne, mogą być lewymi i prawymi. Nie było już starych panien, dziurawych wyrzutków bez przyszłości w szufladzie. A ****o, powiedziały skarpety i wyszły z pralki w różnych odcieniach czerni i porozciągane z różną intensywnością. O ku.wa mać, powiedziałem ja, gdy zobaczyłem to już wysuszone towarzystwo. Zasrani hipisi. Ale się władowałem. Faszyzm, tak faszyzm będzie wyjściem. Ten sam kolor, lepsza jakość i różne serie takich samych skarpet. Było lepiej. Do czasu. Zawsze z tej pieprzonej pralki wychodziły zdekompletowane. I zawsze w liczbie nieparzystej. Było nieźle dopóki nie zostało po jednej z każdej serii. Czy one są kanibalami? A może mi spieprzają oknem? Piszę ten tekst, bo znowu ku.wa siedzę w dwóch różnych skarpetach." --------------------------------------------------------------------------------------------------------- Postanowiłem wziąć krótki urlop. Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wybrałem. Ba, chyba nawet zalegam szefowi dzień lub dwa. Pomyślałem, że chyba najszybciej zmiękczę bossowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przemęczony jestem, przepracowany i zaczyna mi odbijać. Samo życie, nie? Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła. MAM. Odbiłem się od podłogi, poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno... i - wiszę! Wchodzi koleżanka z biurka obok - i rozdziawia gębę patrząc na mnie do góry (ona ma taki jakiś drewniany wzrok! I jest stuprocentową blondyną, co i tak wyjdzie na jaw później). - Ciiiii - szepczę konspiracyjnie - rżnę psychola, bo chcę kilka dni wolnego od starego. Gram żarówę, rozumiesz? Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy swoim basem, co ja tam robię u góry. - Ja jestem żarówka! - wypiszczałem. - Stary, no co ty, chyba cię coś straszy! Weź lepiej kilka dni wolnego i jedź się gdzieś przewietrzyć. Wdzięcznie sfrunąłem i zaczynam się pakować. Ale widzę że koleżanka też zaczyna się pakować! Gdy szef ją pyta "a pani dokąd?" - koleżanka odpowiada: - No przecież nie będę pracowała po ciemku!! |
22-10-2004, 13:15 | #14 |
ford::average
Zarejestrowany: 01-06-2004
Skąd: Sulejówek
Postów: 95
|
piękne
powaliło mnie i cały pokoik w pracy
__________________
Escort Touring BJ '98 1.6 16v 90KM + LPG oraz Fiesta BJ '92 1.1i C (żony) |
28-10-2004, 01:03 | #15 |
ford::beginner
Zarejestrowany: 23-08-2004
Skąd: Złoty Stok
Postów: 44
|
10 przykazań szczęśliwego człowieka:
1. Człowiek rodzi się zmęczony i żyje aby odpoczywać. 2. Kochaj swe łóżko jak siebie samego. 3. Odpoczywaj w dzień abyś mógł spać w nocy. 4. Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego, pomóż mu. 5. Praca jest męcząca wiec należy jej unikać. 6. Co masz zrobić dziś zrób pojutrze - będziesz miał dwa dni wolnego. 7. Jeśli zrobienie czegoś sprawia ci trudność, pozwól zrobić to innym. 8. Nadmiar odpoczynku nikogo nie doprowadził do śmierci. 9. Kiedy ogarnia cię ochota do pracy, usiądź i poczekaj aż ci przejdzie. 10. Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia.
__________________
Ford Mondeo 1.6 16V 95 LPG:-) |
28-10-2004, 08:18 | #16 |
ford::professional
Zarejestrowany: 25-06-2004
Skąd: Kraków
Model: fazer 1000, mondeo mk3 ghia
Silnik: 1.0, 2.0 TDCi
Rocznik: 2004, 2005
Postów: 1,976
|
1. Idealny urzędnik jest jak mgła: niby jest
wszędzie, a tak naprawdę nie można go złapać. 2. Idealny urzędnik zawsze wykazuje szefowi, że jest lepszy od swoich kolegów, a szef i tak jest najlepszy z nich wszystkich. 3. Idealny urzędnik zawsze udziela petentowi niekompletnych albo wymijających informacji. 4. Idealny urzędnik zawsze odsyła petenta do innego urzędu. Odsyłanie do innych urzędników w tym samym urzędzie jest niemile widziane. 5. Dla idealnego urzędnika pączek i herbata są ważniejsze od petenta. Petenci są zawsze, a pączek tylko raz na jakiś czas. 6. Idealny urzędnik nie zawraca sobie głowy petentem, któremu nie udaje się załatwić swojej sprawy. I tak za chwilę przyjdzie następny. 7. Idealny urzędnik przychodzi do pracy tuż przed przyjściem szefa i wychodzi zaraz po nim. 8. Gdy petent usiłuje dyskutować lub ma jakieś pojęcie o swojej sprawie idealny urzędnik mówi: "przykro mi bardzo ale w pańskich dokumentach brakuje..." i tu wstawia dowolny tekst. 9. Idealny urzędnik zawsze deklaruje chęć pomocy petentowi i na niej kończy. Jeżeli petentowi zależy, to poradzi sobie sam. 10. Idealnemu urzędnikowi niezbędne są: biurko, pieczątki, komputer, internet, dużo papierów, szklanka kawy oraz wywieszka "zaraz wracam". 11. Dla idealnego urzędnika miejsce pracy jest drugim domem. Każdy intruz jest niemile widziany. 12. Idealny urzędnik nie może dopuścić do przewagi liczebnej petentów i zawsze każe im wchodzić pojedynczo. 13. Idealny urzędnik nie może swoją decyzją powodować dodatkowej pracy innego urzędnika. Braki lub nieścisłości w papierach musi poprawić petent. 14. Idealny urzędnik nigdy się nie nudzi, nawet gdy nie ma nic do roboty. 15. Idealny urzędnik większość czasu w pracy przeznacza na: granie na komputerze, rozmowy z innymi urzędnikami, rozmowy telefoniczne oraz konsumpcję. Petent nie może mu wtedy przerywać, tylko grzecznie wyjść i czekać. 16. Idealny urzędnik nigdy nie udostępnia petentowi artykułów biurowych, na przykład: długopisu, kartki papieru czy spinacza. W zamian informuje o pobliskim sklepie papierniczym, który tak naprawdę jest bardzo daleko lub wcale go nie ma. Pani przedszkolanka pomaga dziecku zalozyc wysokie, zimowe botki. Szarpia sie, mecza, ciagna... Jest! Weszly! Spoceni siedza na podlodze, dziecko mowi: - Ale zalozylismy buciki odwrotnie... Pani patrzy, faktycznie. To je sciagaja, morduja sie sapia. Uuuf, zeszly. Wciagaja je znowu, sapia, ciagna, nie chca wejsc... Uuuf. weszly. Pani siedzi, dyszy a dziecko mowi: - Ale to nie moje buciki... Pani niebezpiecznie zwezyly sie oczy, odczekala i znow szarpie sie z butami... Zeszly. Na to dziecko: - To buciki mojego brata i mama kazala mi je nosic... Pani zacisnela rece mocno na szafce, odczekala az przestana sie trzasc, przelknela sline i znow pomaga wciagac buty. Tarmosza sie, wciagaja, sila sie... Weszly. - No dobrze - mówi wykonczona pani - a gdzie sa twoje rekawiczki? - Mam schowane w bucikach... Zagadka - Kto to jest turysta? - Jest to człowiek, który jedzie setki kilometrów po to, żeby zrobić sobie zdjęcie obok własnego samochodu. Mamo Czy łatwo jest dotrzymać tajemnice ?? - Nie wiem córeczko, nigdy nie próbowałam ! - Panie, wobec tego rządu nawet satyrycy są bezradni. Jedna z zalet demokracji jest to, że nikt kto został wybrany nie jest Głupszy niż ci co go wybrali. Im głupszy jest ten wybrany, tym głupsi są Ci co go wybierali... |
02-11-2004, 09:26 | #17 |
ford::professional
Zarejestrowany: 25-06-2004
Skąd: Kraków
Model: fazer 1000, mondeo mk3 ghia
Silnik: 1.0, 2.0 TDCi
Rocznik: 2004, 2005
Postów: 1,976
|
ROK 2006 - POLSKI PREMIER W BRUKSELI
Rok 2006, Bruksela, budynek Parlamentu Europejskiego. Deputowani z kilkunastu krajów i szefowie rządów utkwili wzrok w trybunie, za która schował się korpulentny mężczyzna przybyły z kraju nad Wisłą. Na szlachetne czoło tajemniczego Sarmaty opadała blond grzywka, falując niczym łan pszenicy w letni dzień, zaś czerstwa i spalona słońcem solarium twarz przypominała pachnący bochen, ulepiony spracowanymi dłońmi polskich gospodyń. Na szyi dyndał niebieski krawat upstrzony biało czerwonymi gwiazdkami. Mężczyzna tym był Przewodniczący..... - Tall room! (Wysoka Izbo!) Welcome in the name of all penis of polish SELFDEFENCE! (Witam w imieniu wszystkich członków samoobrony! ). Today I drink coffe with Anan. (Dziś piłem kawę z sekretarzem generalnym ONZ). Balcerowicz must go on! (Balcerowicz musi odejść!) I have all on this shit! (Mam wszystko na tej kartce!). Self-defense is big party and ice is poor in Poland! (Samoobrona jest dużą partią, a lud jest biedny w Polsce). Po czym swoje krótkie, acz mocne przemówienie zakończył zniżając glos do basu Schwarzennegera: - I'll be back! (Jeszcze tu wrócę!) I kiedy Przewodniczący schodził z mównicy, deputowani rządów zgotowali mu owacje. Bądź co bądź, Przewodniczący był polskim premierem. Uśmiechnął się z zadowoleniem i tylko nieliczni! dostrzegli błyszczące w jego oczach figlarne little eye- bitches (****iki). ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Siedzi facet przy barze nad kieliszkiem whisky i zawodzi: -Tego się nie da wytłumaczyć... Oj, nie da się tego wytłumaczyć... Barman ciekawy o co chodzi próbuje dociekać: -Panie, powiedz pan, może jakoś razem wytłumaczymy... -Nie, nie próbuj pan, tego się po prostu nie da wytłumaczyć. -Ale opowiedz chociaż ! -Dobra. Więc tak. Jestem rolnikiem i dwa dni temu poszedłem do obory wydoić krowę. Zacząłem doić, a tu nagle coś mnie kopnęło. Więc wziąłem kawałek sznurka, i przywiązałem krowie obie tylne nogi do palików. Jednak za parę minut znowu mnie coś kopnęło, więc przywiązałem do palików również przednie nogi krowie. Myśli pan, że to coś dało ? Gdzie tam, za chwile znów mnie coś chlasnęło - myślę - ogon. Więc dobra. A że nie było już palików - pomyślałem, że przywiąże ogon do belki przy stropie. Sznurka również już nie było, więc zdjąłem ze spodni pasek. Stanąłem na stołku, uniosłem krowie ogon do belki pod sufitem, podniosłem pasek i w tym momencie spadły mi spodnie. I do obory weszła żona. I tego się nie da wytłumaczyć. |
03-11-2004, 07:58 | #18 |
ford::advanced
Imię: Rafał
Zarejestrowany: 21-03-2004
Skąd: Rzeszów
Model: szukam
Silnik: benzyna
Rocznik: 2013
Postów: 225
|
[Tylko zarejestrowani użytkownicy widzą linki. ] ale te kobiety maja ciekawe rozmowy na nasz temat... Milej lektury Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
__________________
Focus 1.6 Fusion 1.4 ST80 FX gold deep navy '04 Fusion 1.4 '07 300C V6 3.0 CRD |
03-11-2004, 08:54 | #19 |
ford::professional
Zarejestrowany: 25-06-2004
Skąd: Kraków
Model: fazer 1000, mondeo mk3 ghia
Silnik: 1.0, 2.0 TDCi
Rocznik: 2004, 2005
Postów: 1,976
|
Idą Święta, a to oznacza że...
Najpierw trzeba, k...a, kupić prezenty. Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się przez Spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem. Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki. Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże Narodzenie. I tak ze wszystkimi. Dziecko mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48 godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, Półmózg jeden. Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku. Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne, i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca jeden. Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić wymówki. Jeszcze tylko trzeba j....ć w baniak karpia, bo małżonka - uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w d...e ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia? No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna wielka męka. Co za ku..s wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"? Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie , pardon , najpierw prezenty ! Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten krawat kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych g....n, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się upchnąć ludziom. Po prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, zwłaszcza kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na pościel. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się razem". G...o prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych ch...w. To oczywiście prawda, ale dlaczego popierać to rzucaniem w niego salaterką po śledziach? Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie trafia. Plama na wersalce cuchnie jeszcze przez dwa tygodnie po Wigilii. Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Lublina nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to pewne jak w banku. Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają. Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni. A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka młodzież szczególnie lubi wp....ć bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę. Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek - Sylwester. Ludzie! Kto to wymyślił. Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież skończy się na balandze u Witka. Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domownicy mogą szczać do zlewu, jak mają potrzebę, albo niech zdychają na uremię. U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do stanu w którym wygląda jak kupa. W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli nie mamy o tym pojęcia. Zresztą nikt nie ma za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ru...ć wszystko, na co trafią w drodze do baru. O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu – rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę). Śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma. Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności odwożenia mojej nawalonej ślubnej do domu. I tak zakończę ten najgorszy okres w roku... |
05-11-2004, 10:27 | #20 |
ford::professional
Zarejestrowany: 25-06-2004
Skąd: Kraków
Model: fazer 1000, mondeo mk3 ghia
Silnik: 1.0, 2.0 TDCi
Rocznik: 2004, 2005
Postów: 1,976
|
thx, ciesze sie ze sie podoba, choć to nie mojego autorstwa, a szkoda
A czytaliscie o dyrektorze buraku ? Jesli nie to podaje link: [Tylko zarejestrowani użytkownicy widzą linki. ] na samym dole jest tez link do cz.2 tej opowiesci i opis co to za firma i ludzie Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum. jak poszukacie na gazecie wyborczej, to na forum jest zalozony watek od 2001r !!! i zyje do dzisiaj Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum. |
Tagi |
dowcipy , kawały |
|
|