[wojtekjanus]

Światła do jazdy dziennej powinny być podłączone w ten sposób, że zapalają się po włączeniu stacyjki, oraz MUSZĄ zgasnąć samoczynnie po włączeniu świateł mijania lub drogowych (długich).
Od czerwca obowiązują nowe przepisy, wg których ze światłami do j. dziennej NIE MUSZĄ palić się światła pozycyjne.

Światła d.j.d. zasilasz poprzez przekaźnik, którego uzwojenie (styki sterujące) z jednej strony podłaczasz do dodatkowego włącznika i dalej do któregoś z bezpieczników wiszących na stacyjce, a z drugiej strony podłączasz poprzez diodę (odpowiednio spolaryzowaną) do przewodu prądowego przełacznika świateł mijania i drogowych. Dzięki temu po włączeniu przekaźnika bedzie miał masę poprzez diodę i światła mijania lub drogowe, ale kiedy pojawi się napięcie na tych światłach - na uzwojeniu przekaźnika będzie zerowe napięcie i światła do jazdy dziennej samoczynnie zgasną.

Styki prądowe przekaźnika najlepiej zasilić z jakiegoś bezpiecznika, LED-y nie wezmą więcej razem jak 5W (tak myślę), może to być bezpiecznik, gdzie napięcie jest cały czas (niezależny od stacyjki).

Przy wcinaniu się w instalację dobrze zdają egzamin zapinane na przewodach szybkozłączki z wciskaną zworką - uwaga: są dwa rozmiary na rózne grubości przewodu.

Światła d.j.d. z automatycznym załączaniem przez moduł (przynajmniej te na Allegro) wg opisu gasną tylko przy krótkich i często nie mają homologacji (która musi być widoczna na lampie), jak trafisz na upierdliwego diagnostę na przeglądzie lub policjanta na drodze, to możesz mieć kłopoty.
Nie wiem, czy mam niefart, ale moje światła d.j.d. tak ze dwa razy na rok policja dokładnie studiuje, doszło do tego, że wożę w schowku instrukcję z wydrukowaną homologacją TUV-a (mam HELLA). Twierdzą, że świecą za słabo. Nawet chciałem je już zdjąć, wg zasady żeby nie wpadać w oko władzy...