[jawirax]

Witam mam Escorta 91r.Monowtrysk , tzn zakupiłem pół roku temu jego auto ogólnie jest bardzo fajne i nie mam znim żadnych problemów, oprócz jednego. Auto jest strasznie mułowate , ma bardzo słabe przyśpieszenie , odczuwa sie wyraźny spadek mocy. Był taki tydzień że auto jeździło jak burza , było extra potem znowu to samo.W czasie jazdy wyczuwane są takie jak by przerwy co parę sekund tzn: przyśpieszanie,zamuała.Totalny brak dynamiki, jak ruszam z jedynki, to jak chce mu pocisnąć , puszczam sprzęgło - najpierw jest zadławienie , potem auto zaczyna sie żałośnie rozpędzać.Wczoraj poczytałem dużo na forum o sondzie lambda.Poszłem do auta i przy ciepłym silniku odpiąłem wtyczkę od niej , nie było żandej zmiany.Auto chodziło tak jak z podpiętą sondą lambda.Rozłączylem akumulator na pół godizny w celu samoadaptacji komputera . pojechałem sie przejechąć - przez jakies 2 minuty auto szło jak przecinak aż sie zdziwiłem , no i za chwilę to samo , wruciło do tego samego stanu w jakim było ..Odkręciłem świece , nie miały żadnego osadu , tak jakby wkręcić nowiutką świece, nie wiem czy to tak ma być - świece powinny mieć jakiś chyba osad na sobie(kolor) a one ciągle nowe.Napisze co wymieniłem.

- Sprzęgło nowe tarcza i docisk oraz łożysko oporowe
- Nowy filtr paliwa
- Nowy filtr powietrza
- Nowe przewody WN
- Nowe świece
- przeczyściłem wszystkie wtyczki elektryczne
- sprawdziłem wszystkie rurki dolotowe.
- Ustawiłem rozrząd idealnie
- Krokowy silnik działa sprawnie , bo podmieniałem od innego i tak samo było
- Przekładałem też moduł zapłonowy z innego i to samo

Dalej już nie mam pojęcia , auto chodzi tak jak by było zdławione , nie wiem czy FIAT 126p nie ma lepszego kopa.Pomóżcie co to może być, bo ja już sił nie mam ,tak jak pisałem raz był taki tydzień że auto chodizło jak żyleta - aż się chciało non stop jeździć.