[expres]

To niech sobie kolega maskę otworzy i zobaczy czy lampa nie jest wymieniona?
Mnie tak zrobili w Częstochowie.

Jak zajechałem po odbiór to od razu powiedziałem, że jak lampa będzie podmieniona to się nie godzę.
I co ?
Każę unieść maskę, a tu piszę że lampka jest z maja 2006. Moje były z marca 2007.
Specjalista z Warszawy robił cały dzień, przejechane autem 120 kilometrów i co?
Lipa!!!!
Ja wszystko rozumiem i nie jestem nadgorliwym klientem.
Wiem, że auto może się psuć. Wiem też, że trzeba jeździć na próbę.
Nie mogę natomiast zrozumieć, czemu robi się takie numery.
Okazało się, że lampa została podmieniona z S-maxa testowego.
Tam poszła moja nowa, a do mnie z tego 1.5 rocznego S-maxa.

Co za parę lat miałbym powiedzieć sprzedając auto?
Że mi w serwisie na gwarancji wymienili lampę na starszą niż auto?
Zaraz było by, że auto jest bite i stary reflektor na giełdzie kupiłem
Z resztą widać różnicę w świeceniu, szczególnie na drogowych.

Nie zgodziłem się i czekam na nową lampę.

Pracowałem kilka lat w serwisie Boscha jako elektryk-elektronik samochodowy.
I jak patrzę na to co się dzieje w tych salonach to mnie coś trafia.
U nas w warsztacie to wszystko musiało być konsultowane z klientem.
Klient musiał wiedzieć dokładnie co się dzieje z samochodem.
To on decydował po konsultacji z nami o wymianie tego, czy tamtego.

Część chłopaków jest naprawdę spoko i rzeczowo podchodzi tam do tematu.
Powinni się jednak zastanowić co robią ich koledzy.

Jestem o tyle zaskoczony takim przebiegiem zdarzeń w częstochowskim serwisie, że szef salonu to znajoma mi osoba.
Kupowałem samochód mając zaufanie.

Pozdrawiam