[rezowy]

Cześć Wam. Taka sytuacja - Mondeko mk4, 2,5T Titanium przejechało z niedzieli na poniedziałek 1200 km. Z wtorku na środę 1500 km. Wspomaganie działało bez problemu, nic nie buczało, nie wyło, nie klinowało się - samochodzik sprawował się idealnie, za co też został niejednokrotnie pochwalony. Dojechałem na miejsce - czyli urlop z rodziną w CRO - i tu sytuacja taka: wyjazd z parkingu ok, nawrotka ok, podjazd pod górkę i skręt w prawo ok, 5 metrów dalej skręt w lewo - wspomagania brak. Padło wczoraj i nie ma. Płyn jest. Podczas usilnego kręcenia kierownicą w zbiorniczku pojawiają się bąbelki w nieznacznej ilości. Po powrocie z Boscha, zamianie kierowców, tuż pod samym hotelikiem spod maski zaczął się wydobywać głośny świst (jakby łożysko) - ale tylko w tej jednej chwili, wcześniej tego nie było, nawet po zaniku wspomagania i teraz już znowu go nie ma. Wspomagania niestety nadal też...
Los chciał, że jestem w miejscowości, gdzie jest serwis Boscha i ASO Forda. W Boschu mi powiedzieli (po diagnozie na oko), że padła pompa, bo jak kręcą kierą to nie ma ciśnienia, bo nie ma bąbelków, co oczywiście jest kłamstwem (chyba, że powinno być ich więcej). Dziś zmierzam do Forda na konsultacje i diagnozę komputerową. Błędów na Conversie brak.
Szanowni koledzy, kilka pytań:
1. Jak sprawdzić, czy to faktycznie pompa?
2. Jakie są inne przyczyny, poza samym uszkodzeniem pompy?
3. Czy mogę dojechać bez tego wspomagania z powrotem do kraju (i mechanika, który mnie nie zgoli do zera)?

Bump: P.S. Owy świst, który się pojawił przez chwilę i na chwilę i aktualnie nie występuje był głośny, wręcz przeszywający, jednakże nie jestem w stanie stwierdzić, czy ma to coś wspólnego z pompą wspomagania, czy też może był to objaw zupełnie innej usterki (jakieś łożysko czy coś).