View Single Post
Stary 25-01-2015, 14:13   #17
NX-A
ford::amateur
 
Zarejestrowany: 23-11-2011
Model: Mondeo Mk4
Silnik: 2,5 T5 220KM
Rocznik: 2007
Postów: 8
Domyślnie Odp: Opinie użytkowników na temat Millers oil

Millers, podobnie jak Motul, to najwyższa półka w olejach "codziennego użytku". Do ścierwa, jakim jest Castrol nie ma co nawet go porównywać.

Może najpierw o tym trzecim - Castrolu. Nie wiem, czy wiecie, ale Castrol to jeden wielki świński marketing. Same oleje Castrol, mimo, że mają napisane na opakowaniu "Full Synthetic", to nie mają z nimi nic wspólnego, poza oznaczeniem np. 5W40. Te podobno syntetyczne oleje, to zwykły mineral poddany syntezie hydrocracking'u. Dzięki temu osiąga parametry sytnetyka. Problem jest jednak w czasie eksploatacji, gdyż kilka tysięcy km wystarczy, żeby parametry syntetyka zeszły do parametrów zwykłego oleju mineralnego, niehydrocrkack'owanego.
W Polsce nie ma obowizku oznaczania oleji hydrocrack'owanych, ale np. w Niemczech taki Magnatec nie występuje jako "Full Synthetic". Wszystkie mają oznaczenie "HC", co oznacza z jakiego procesu produkcyjnego wywodzi się olej. Dopiero oznaczenie "FST" oznacza Full Synthetic Technology" i jest to dopiero pełnowartościowy olej sytetyczny.

Millers ostatnio postawił bardzo mocny nacisk na rozpowszechnianie się w Europie. Żaden olej Millers'a nie jest rozlewany w Polsce wg danych specyfikacji, tak, jak to robi masa innych producentów. Millers bardzo posiada bardzo mocny rynek wśród aut rajdowych, w tym WRC. Motul to podona półka, co Millers. W zasadzie jak dla mnie, istnieją tylko te dwa oleje. Reszta to low-cost'owe smarowidła. Owszem, na takim Mobilu przejeździsz trochę km, ale między czasie awaria np. turbosprężarki jest znacznie bardziej prawdopodobna.

Co do samych oleju LongLife, to też stanowczo je odradzam. LongLife to myk producentów na skrócenie żywotności silnika. Mimo, że technologia filtracji, smarowania, obliczeń obciążenia, czy zarządzanie ciepłem w silniku się rozwinęły, to i tak standardowe interwały powinny być zachowane, mimo zaleceń producentów, czyli max 10tys.km dla minerala, max 15tys.km dla półsynetyka i max. 20tys.km dla syntetyka, bądź rok dla każdego z nich.
Wiem, że kiedyś ex szef Castrola podważył w ogóle sensowność wymiany oleju. Szczerze, to chyba g-o wiedział o tym, co robił. Olej miesza się z syfem z powietrza (filtracja 100% nie istnieje), wodą, paliwem, spalninami, poddawany jest zmianom temperatur i przede wszystkim się stażeje. Można zrobić proste doświadczenie - schłodź wodę w butelce i wnieś do ciepłego pomieszczenia. Zaobserwujesz efekt skraplania się wody. Taki sam efekt jest w silniku. Później uruchamiasz silnik i wszystko pięknie się miesza. Jak ktoś jeździ na krótkich odcinkach i mieszka w bardziej wilgotnych terenach, to może zaobserwować, że po kilkunastu razach odplania i gaszenia, na górnej częsci bagnetu, a najczęściej pod korkiem zbiera się lekki szlam o konsystencji majonezu. To jest właśnie odparowana woda z drobinkami oleju. Im dłużej tak jeździmy, tym więcej tego syfu zalega w przewodach ciśnień/podciśnień i tym więcej jest jego w samym oleju, który smaruje nerwalgiczne punkty.

Coniektórzy pomyślą "ja jeżdżę i jest OK". No tak, na mineralu z dwoma puszkami motodoktora auto też jedzie. Tak samo, jak diesel starszej generacji pojedzie na oleju z frytkownicy. Pytanie tylko jak daleko?

Ostatnio edytowane przez NX-A ; 25-01-2015 o 14:20
NX-A jest offline   Odpowiedź z Cytatem