[arczi_75]

Witajcie! Mój Maksiu wczoraj w sam raz na święta dał mi popalić. W piątek zrobiłem ze 200 km i palił dotad codziennie bez problemu. Tylko, że stał co noc w garażu. Wieczorem zostawiłem go poza garażem i wczoraj rano, było z -10 st. C odpalił, zdechł po 2 sek. i już więcej nie odpali. Rozrusznik kręci bez problemów, a samochód ani myśli zapalić. Stał przed garażem więc go wtoczyliśmy do środka, podładowałem dla pewnosci aku (chociaż był raczej dobry) i po kilku godzinach w cieple nie myślał zapalić. Dziś taka sama reakcja już po całej nocy w suchym i ciepłym garażu. Patrzyłem na bezpieczniki, przekaźniki, czujniki, wtyczki, kable i nic. Zero... Także żadnej czerwonej kontrolki, komunikatu. W czym może być problem? Obawiam się, że po świętach będzie laweta i do serwisu :-( Mam zrobione nim już 235 tys. km - czy mogą to być świece, a do tej pory nie wymieniane?