Na wstępie chciałem się ładnie przywitać na tym Forum z wszystkimi Koleżankami i Kolegami. Wreszcie dosiadłem własnego Forda z czego bardzo szczerze się cieszę.
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
Od tygodnia szczęśliwy jeżdżę Fiestą MK6. Po użytkowaniu poprzednich aut z silnikami Diesla zrodziło mi się pytanie: Czy świece żarowe w moim Fordzie zachowują się normalnie? Otóż problem wygląda tak:
Rano - garaż blaszak - minus 10st.C - przekręcam kluczyk - standardowo świeczki grzeją kilka sekund, gasną i następuje bezproblemowy rozruch - praca silnika miodzio.
Jadę do pracy około 10km - silniczek osiąga temperaturę pracy - wszystko cacy i z należytą dbałością o jednostkę napędową.
Auto zaparkowane pod robotą, stoi na mrozie około 9godzin w cieniu. Wychodzę z pracy, przekręcam kluczyk i co? Świece żarowe nie grzeją w ogóle - od razu "niby" gotowy do odpalenia... Kontrolka od świec nawet nie błyśnie. Oczywiście rozruch następuje bezproblemowo aczkolwiek silniczek przez chwilkę trochę drży kopci i nie pracuje jak powinien przez moment (normalne zachowanie po odpalaniu bez grzania świec).
Moje pytania brzmią: dlaczego tak się dzieje codziennie? Czy mam uszkodzony czujnik temperatury cieczy chłodzącej? Co steruje pracą świec jeśli nie on? Czy Wasze 1.4TDCi zachowują się podobnie?
Proszę odpiszcie co o tym sądzicie