Witam serdecznie,
jestem nowa na tym forum mimo, że swojego Mondziaka mam już prawie 2 lata...
Dzisiaj chyba umarł mi akumulator tz. niestety wczoraj zamarzł mi zamek od garażu więc czarne bejbe nocowało na mrozie (mieszkam pod Waw - było jakieś -1
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.. Rano niestety samochód nie odpalił
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum. Dolałam wody destylowanej, podłączyłam pod prostownik i po godzinie zaczęła się woda gotować.. Wsadziłam aku z powrotem do autka, za 2gim razem odpalił - choć słabo. Po chwili zaczął się dławić i nie reagował na dodawanie gazu (oczywiście samochód stał w miejscu). Stwierdziłam, że lepiej go jednak schowam w ciepło i jakoś, ledwo udało mi się przejechać kilkanaście metrów. W garażu jeszcze przez chwilę stał na włączonym silniku ale zaczął mega kopcić tak że po 1,5 min w pomieszczeniu było siwo. Zgasiłam silnik i nie wiem co dalej...
Ja niestety nie znam się na silnikach i nie wiem czy akumulator do wymiany (jeśli tak to jaki powinien być - a niestety cienko teraz z kasą więc nie mogę sobie pozwolić na nic drogiego), czy mógł się zapchać jakąś parafiną filtr paliwa?? Czy zostawić samochód na noc podłączony do prostownika czy niestety taka reanimacja nic nie da??