[mczubek]

witam,jakies dwa tygodnie temu oddalem auto do warsztatu na wymiane rozrządu,filtrów,klocki,tarcze itp.rozrząd wymieniony,auto chodzi super przez pare dni jezdzilem tylko po miasteczku"powoli",wyjechałem w długą trasę przedwczoraj no i jak tylko przekroczyłem nasza zachodnią granice to ogień.ale nie na długo bo po kilku minutach temperatura na silniku 130 stopni,a ze była noc to niewiele można bylo zobaczyc pod maską.poczekałem az ostygnie,dolałem,ruszyłem i znowu to samo(juz przy normalnej jezdzie).wiec przerwa do rana na parkingu pod berlinem.a ze noc byla chlodna a dzieci w aucie to chcialem jeszcze troche nagrzac a tu zimne powietrze leci.no to pewnie centralka zapowietrzona, i tak drogą dedukcji i dotykania kazdego z przewodów gdzie cieplo gdzie zimno znalazłem przyczynę.był to mały czarny plastikowy korek wetknięty do polowy długosci przewodu dochodzącego do zbiorniczka wyrównawczego(ten od góry).trochę się namęczyłem żeby to wyciągnąć ale udało się,no i zalałem płynem i wszystko ok.auto do warsztatu zaprowadzala moja żona i tez Ona go odbierała,pewnie liczyli na naiwnosc ,łatwy zarobek a tu ZONK.wybiore się do nich jak tylko będe w Polsce nastepnym razem i wsadze mu ten korek głęboko w ..../to takie małe ostrzeżenie przed praktykami stosowanymi w warsztatach samochodowych.pozdrawiam wszystkich.